Recenzja filmu

Mój Nikifor (2004)
Krzysztof Krauze
Krystyna Feldman
Roman Gancarczyk

Mój Nikifor

Stary, przygarbiony, wyglądający na żebraka człowiek, chodzący po Krynicy i sprzedający obrazki trzymane w tekturowym pudełku. To zapewne częsta sytuacja w polskich kurortach lat 60. Tylko że
Stary, przygarbiony, wyglądający na żebraka człowiek, chodzący po Krynicy i sprzedający obrazki trzymane w tekturowym pudełku. To zapewne częsta sytuacja w polskich kurortach lat 60. Tylko że wyniszczony przez gruźlicę i przygarbiony mieszkaniec miasteczka w czasie, gdy sprzedawał swój obrazek jakieś wczasowiczce, mógł mieć wystawę swych prac w Nowym Jorku! Taki właśnie był Nikifor Krynicki. Schorowany analfabeta, który odznaczał się wielkim talentem i był żywym dowodem na wielkość sztuki i nieszablonowość artystów. Jego historia idealnie nadaje się na film. Do takiego samego wniosku doszedł reżyser (autor m.in. głośnego "Długu") Krzysztof Krauze, który zrealizował obraz "Mój Nikifor". Idąc do kina, byłem pełen obaw, czy przedrostek "mój" nie będzie w tytule umieszczony na wyrost i czy faktycznie reżyser pokaże nam historię ze swojego punktu widzenia, czy też zaprezentuje nam błahą opowieść biograficzną pozbawioną swoich odczuć i subiektywizmu. Na szczęście obawy te okazały się bezpodstawne. Oglądając "Mojego Nikifora", od pierwszych minut widzimy, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko z biografią artysty. To przede wszystkim film o wielkości sztuki. O tym, że wielkim artystą może się stać każdy, niezależnie od inteligencji, bogactwa czy stanu umysłu. To także film o człowieku jako jednostce nierozumianej, nienawidzonej i wyszydzanej. Nikifor, który był chory na gruźlicę, a w dodatku z pochodzenia był Łemkiem, co nie spotykało się z aprobatą ludności - to nieustanny obiekt kpin i powszechnej niechęci. A mimo to malował! Zdawał się jakby nie rozumieć tego, co się wokół niego dzieje, sprawiał wrażenie człowieka, który żyje w innym, własnym świecie. Tym światem była dla niego kartka, pędzel i farby. Nic innego się nie liczyło. A nakreślenie takiej właśnie, bardzo wyrazistej sylwetki Nikifora zawdzięczamy... aktorce Krystynie Feldman, która zagrała trudną dla aktora, bo praktycznie pozbawioną dialogów, opierającą się na pokazaniu schorowanego i wyniszczonego człowieka, rolę. Jednak w tym filmie Krauze pokazuje nam, że wielka kariera Nikifora i jego wystawy w największych galeriach Europy i świata nie byłyby możliwe, gdyby nie jeden człowiek - Marian Włosiński. Genialnie grany przez Romana Gancarczyka, młody malarz, któremu władze nakazują opiekę nad Nikiforem. Początkowo Włosiński nastawiony jest do łemkowskiego malarza negatywnie, szuka okazji do uwolnienia się od niego. Jednak w miarę upływu czasu zmienia do niego stosunek; między nim, a Nikiforem wytwarza się pewna więź. Włosiński staje się opiekunem i mecenasem artysty. Trudno oprzeć się wrażeniu, że reżyser uczynił swój film hołdem - nie tyle dla samego Nikifora, ale właśnie dla Włosińskiego, który mimo początkowych trudności akceptuje łemkowskiego malarza i postanawia mu pomóc. Wielką zasługą Krzysztofa Krauzego jest niepowtarzalny klimat filmu. Zamiast przygnębienia związanego z komunizmem, zamiast ogólnego pesymizmu, widzimy na ekranie urokliwą Krynicę, miejsce, które w sam raz nadaje się do tworzenia sztuki. Krauze dowiódł także tego, że jest twórcą bezkompromisowym. Nie starał się na siłę ugrzecznić filmu, nie robił nic wbrew swej wizji. Gdy zakładał, np. że ma paść mocniejsze słowo - to padało. Wielkie brawa dla reżysera za bezkompromisowość i odwagę, gdyż jest jej w polskim kinie niestety bardzo mało. "Mój Nikifor" to wspaniała, skromna historia o odtrąconym artyście, który dzięki pomocy człowieka początkowo mu niechętnego staje się znany na całym świecie. To film o wielkości i mocy sztuki oraz pochwała artystycznego talentu w każdej postaci. Wszystko to doprawione jest doskonałymi kreacjami Krystyny Feldman i Romana Gancarczyka. Ponadto bardzo ważna jest myśl reżyserska Krzysztofa Krauzego. Za niewielkie pieniądze zrobił swój film, odważnie sportretował, swoją niezależną wizję, dzięki której postać Nikifora zrozumieją nawet, ci którzy nie rozumieją jego sztuki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sztuka kinematograficzna szuka gotowych tematów na filmy. Takimi są z pewnością żywoty malarzy, naukowców... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones